"Tolkien w grobie się przewraca" - Elon Musk

Boredom, czyli zmęczenie materii fanowskiej. 

Nic dziwnego, że strategia Amazona polegająca na dostosowywaniu za wszelką cenę twórczości Tolkiena do realiów współczesnego świata spotkała się ostrą krytyką zaniepokojonych fanów. Zaprzedane tej samej sprawie gryzipiórki udające poważnych dziennikarzy w mediach branżowych były już na to przygotowane. Niemal równocześnie z artykułem w "Vanity Fair", w którym po raz pierwszy zaprezentowano główne założenia fabuły oraz bohaterów serialu, ukazały się teksty odsądzające fanów Tolkiena od czci i wiary oraz zarzucające im wszelkie możliwe izmy i fobie.  

Portal "The Gamer" opublikował tekst, w którym autor już na wstępie deklaruje, że: “(...) jeśli trolujecie, stosujecie gatekeeping, jesteście rasistami, lub wszystkim tym naraz, to w tym fandomie nie ma dla was miejsca”.

Fandom, przyzwyczajony do podobnych ataków oraz trochę już nimi znudzony, ocknął się na moment z letargu za sprawą tekstu zamieszczonego na portalu "Den of Geek". W tym konkretnym przypadku autor błysnął dziennikarskim zacięciem a spomiędzy wersów powiało świeżą bryzą jak z kosza pełnego zgniłych pomidorów. 

Otóż zrzędliwym fanom Tolkiena, którym nie spodobał się czarnoskóry elf i krasnoludka bez brody, przypięto łatkę faszystów i skrajnych prawicowców, prócz tego postawiono ich w jednym szeregu z seryjnymi mordercami z Andersem Breivikiem na czele. 

Na tym nie koniec. Sam Tolkien oberwał po uszach za rzekomy antysemityzm, gdyż jego krasnoludy “ogromnie kochają przedmioty”. Atrybut ten przypisywany jest czasem Żydom, tak jak Polakom zamiłowanie do napojów wyskokowych a Amerykanom ustawiczne mylenie Mikołaja Kopernika z Colinem Kaepernickiem. 



Idąc tym tokiem myślenia, smok Smaug także jest wyznania mojżeszowego.

Ogólnie rzecz biorąc, nihil novi sub sole. Szkalowanie fanów tej czy innej franczyzy stało się w Hollywood zajęciem dochodowym a nawet prestiżowym, jak plucie na odległość pod trzepakiem. 

Pedro Pascal za nazwanie wyborców Trumpa nazistami został nagrodzony główną rolą w oczekiwanej przez fanów adaptacji gry The Last of Us

Księżniczką na ziarnku grochu okazała się zatroskana problemami mniejszości rasowych i płciowych aktoreczka Rachel Zegler, którą zaczął niemiłosiernie uwierać fakt, że uznany aktor, Jeremy Renner wciąż znajduje zatrudnienie przy superbohaterskich megahitach Marvela. 

Na swoim koncie na Twitterze nazwała go “rasistowskim, seksistowskim, transfobicznym tandetnym potworem”. Czym sobie Renner zasłużył na tę litanię epitetów jak z modlitewnika młodego aktywisty? Nie wiadomo. Być może trafił na czarną listę, bo jest białym uprzywilejowanym heteroseksualnym mężczyzną, któremu trafiła się ciepła posadka, czyli rola marvelowskiego superbohatera. Renner bezczelnie ją sobie uzurpuje już od lat, toteż mała Rachel podążająca posłusznie za mądrością etapu żąda teraz, by owo prestiżowe miejsce przy korycie należało odtąd do "transpłciowej ciemnoskórej kobiety”. 

Pisarce J. K. Rowling, której młoda Rachel może co najwyżej zaparzyć five o’clocka, dostało się za tweety, w których Rowling w żartobliwy sposób komentuje artykuł na devex.com i przypomina, że dawniej istniało jedno konkretne słowo określające “osoby mające menstruację”. 

Rian Johnson, reżyser The Last Jedi, dostał od Netflixa 469 milionów dolarów na dwa sequele hitu Knives Out. Można spekulować, czy powodem owego wyróżnienia, oprócz niewątpliwego sukcesu komercyjnego i artystycznego produkcji, nie było również strzykanie jadem na Twitterze i nazywanie “beksami” i “ruskimi trolami” fanów Star Wars, którym nie spodobał się kurs obrany przez markę pod patronatem Disneya. 

Johnson nie przyjmuje do wiadomości konstruktywnej krytyki ani faktu, że jego film zaliczył największy w historii spadek w box offisie, gdzie w drugim tygodniu wyświetlania The Last Jedi dochód ze sprzedaży biletów spadł aż o 151 mln dolarów. Rzetelną, popartą wynikami box office’u krytykę Johnson nazwał “agresywną kampanią oszczerstw”. 

W nagrodę za ujadanie zza płota oraz podgryzanie łydek fanom starwarsów Netflix rzucił Johnsonowi smaczną tłustą kość wartą pół miliarda dolarów.

Więcej na Popkulturowy Spam – Blog dla zmęczonych Hollywood (wordpress.com)